|
Moje jedynie słuszne
poglądy na wszystko:
|
|
Droga ku wojnie. Apsik
i Schmeisser w kabinie trenażera Ju88. Wiosna 1939. |
|
Ar-196
Mały samolocik rozpoznawczy i łącznikowy, żadna rewelacja, hydroplan
wywodzący się z bardzo miłego w lataniu sportowym Ar-96 (którego różne
mutacje i wersje rozwojowe latają do dziś). Doraźnie uzbrojony w dwa
lekkie karabiny maszynowe pilota i jeden dla strzelca oraz lekkie bomby
w ilości symbolicznej. Niektóre egzemplarze uzbrajano w dwie "dwudziesteczki",
co potrafiło głęboko rozczarować niejednego amatora tanich uciech. Powszechny
na przełomie lat `30-`40, stopniowo wypierany przez nowocześniejsze
konstrukcje. Standardowy samolot pokładowy floty niemieckiej (nawodnej)
dopóki jeszcze istniała taka flota, czyli do zatopienia Scharnhorsta.
Samolot ten nie wytrzymał pędu techniki jaki nadał wybuch wojny i błyskawicznie
stał się przestarzałym, nie będąc żadnym przeciwnikiem dla atakującego
myśliwca
poza I-5.Trochę ciekawostka, bo to jeden z naprawdę nielicznych klasycznych
hydroplanów na europejskim TDW.
|
|
Podczas familiaryzacji
z samolotem Doktor lata na lince. |
|
|
Samolot Josifa, pozostawiony przez
roztargnienie w czasie lotu po piwo. Przypadkowa jednostka farmerów w
obawie przed jego samoczynnym odlotem pilnowała go do jesieni 1946 roku. |
Przewodniczący kluby Psów Wojny.
Mietek to podstawowy myśliwiec Luftwaffe z uporem maniaka klepany w
ilości masowej do ostatnich tchnień wiecznej Rzeszy. Samolot dziwny.
Z jednej strony nie jest żadną tajemnicą że zwycięstwo tej konstrukcji
w konkursie na myśliwiec Luftwaffe było owocem układów przy zielonym
stoliku, że samolot ten początkowo specjalnie się niczym nie wyróżniał
rozwijając się równolegle ze Spitfire, a od wersji G był już tylko zwykłym
samolotem myśliwskim. A Luftwaffe po `43 roku nie stać było na zwykłe
samoloty. Z drugiej strony był jednym z najliczniej produkowanych samolotów
myśliwskich w historii, osierocił i owdowił nierozsądną wręcz liczbę
ludzi, właśnie na nim latali najlepsi pracownicy Ponurego. Samolot ten
był naprawdę bardzo groźnym myśliwcem od początku wojny aż do przełomu
pod Kurskiem, stopniowo jednak czas bezlitośnie obnażył słabości i wady
konstrukcji projektowanej w innej epoce i dla innej wojny. Stąd moim
zdaniem i nie tylko moim samolot ten liczył się do wersji F, która była
szczytowym osiągnięciem jego rozwoju, a potem zaczęła się już papranina
mająca na celu na siłę utrzymać tę konstrukcję w pierwszej linii. Naturalnym
sukcesorem tej konstrukcji miał być Fw-190, ale problemy z dostarczeniem
odpowiedniej ilości tych maszyn jak i z samą ich produkcją i poprawkami
niejako wymusiły kontynuację serii Bf-109. Maszyny wersji D były raczej
ciekawostką i mało znanym epizodem okresu kampanii przeciw Polsce, generalnie
niebo nad Europą jeszcze po Bitwie o Anglię należało do Emili i kilkudziesięciu
Spitfire pilotowanych przez Polaków.
|
|
|
Mietek Schmeissera
po lądowaniu w stanie nietrzeźwym podczas obchodów awansu Hermanna Goringa. |
|
Samoloty szybkie, zwrotne, o dużej
sekundowej sile ognia i oczywiście symbolicznym zasięgu. Uzbrojenie
dziwaczne: niezawodne i nieskuteczne w skali konfliktu dwa MG 17 zasypujące
przeciwnika ołowiem przez dwa dni, uzupełnione dwoma nielubianymi i
kapryśnymi działkami szwajcarskiego Oerlikona robionymi na przedwojennej
jeszcze licencji jako MG-FF, ze sekundowym zapasem czterech pocisków
na krzyż w bębnie, o zabójczej sile niszczącej w razie wpakowania komuś
serii. Maszyny bardzo solidne: Emil wytrzymywał spokojnie 100 motogodzin
do remontu bez specjalnych ekscesów. Zwiastunem nowej epoki w budowie
samolotów myśliwskich i ukoronowaniem rozwoju tej maszyny miał być Friedrich.
Mimo niewielkiej siły ognia w naszej wirtualnej rzeczywistości na HyperLobby,
w rzeczywistości był to najlepszy i najbardziej lubiany przez pilotów
myśliwiec ze stajni Bayerische Flugzeugwerke AG. Krótka lektura statystyk
dowodzi że był też najbardziej wydajnym modelem, mającym także wpływ
na przyspieszenie prac nad rozwojem Spitfire IX, czyli najlepszego ze
swoich wrogów. Łączył w sobie echa zwrotności myśliwców z epoki Blitzkrieg
z szybkością samolotów nadchodzącej nowej ery lotnictwa. Kolejny samolot
tej serii, Gustav, był śmieciem i choć niedościgłą konstrukcją dla sowietów,
budził postrach raczej u pilotów Luftwaffe niż u swoich przeciwników.
Na tym typie zginęło najwięcej pilotów w wypadkach. Problemów z kapryśnym
silnikiem i wiecznie cieknącą instalacją olejową, doprowadzającą wielokrotnie
do zatarcia silnika, nie udało się rozwiązać do końca produkcji. Cieknący
olej chlapiący na rozgrzany do kilkuset stopni silnik był wielokrotnie
przyczyną pożarów, których nie można było ugasić i nierzadko wraz z
samolotem tracono bezcennego pilota. M.in. Hans Joachim Marseille, największy
pilot myśliwski wszechczasów moim zdaniem, zginął właśnie w ten sposób.
Gustav był wredny, paskudny w korkociągu i niezbyt zwrotny, a na dodatek
był zawodny. Wieczne problemy z delikatnym podwoziem i fatalna widoczność
do tyłu (jak zresztą wszędzie dookoła) kosztowały życie wielu pilotów
którzy nie zdążyli się jeszcze dobrze nauczyć latania na wojnie. Wersje
ze specjalnie skonstruowaną dla nich sprężarką zamiast MW50 oznaczano
AS (nie wiem czemu w Sturmoviku w ASie można było włączać WEP i nie
pytajcie mnie) i były to bardzo groźne maszyny o ile się nie zepsuły,
ale stopień ich komplikacji w połączeniu z problemami niemieckiej bombardowanej
gospodarki nie pozwoliły nigdy na wprowadzenie ich do produkcji na skalę
masową; były to zawsze serie niejako dodatkowe. Żywotność tych samolotów
liczono w godzinach, jeśli walki były ciężkie i piloci wyciskali z samolotów
wszystko co dało się wycisnąć; silniki przeważnie nie nadawały się do
remontu, zresztą coraz częściej nie było co remontować bo wymagałoby
to uprzedniej ekshumacji. Co najważniejsze, samoloty te dotknięte były
nieznaną dotąd na tak dużą skalę chorobą, czyli sabotażem. Wielkoseryjna
produkcja w rozrzuconych wskutek bombardowań zakładach uniemożliwiła
utrzymanie jakości na wymaganym poziomie. Dochodziło do tego że nie
wszystkie elementy pochodzące od różnych kooperantów były ze sobą zamienne,
co było dotąd nie do pomyślenia. Jakość spadała do końca wojny i nigdy
nie udało się nawet zatrzymać tego spadku na jakimś rozsądnym poziomie.
|
|
Pokazowe parkowanie
z automatyczną wysiadką za wykorzystaniem metody Newtona w wykonaniu
Geronimo. |
|
Samoloty te mogły być konkurencyjne jeszcze na froncie wschodnim, ale
nad Zachodnią Europą piloci Luftwaffe zdani byli raczej na swoje umiejętności
niż na przewagę techniczną sprzętu. Ciekawostką jest fakt że w maszynach
latających na froncie wschodnim na skalę masową demontowano dodatkowe
instalacje wspomagające silnik, takie jak np. MW-50 czy GM-1, ponieważ
zazwyczaj nie były one potrzebne i tylko ważyły sporo. O tym jak badziewny
był Bf-109G świadczy doskonale fakt, że był to najliczniej wykorzystywany
bojowo samolot niemiecki w siłach sowieckiego lotnictwa. Sowieci lubowali
się w samolotach losowych, tj. takich gdzie wszystko zależało od szczęścia.
Z powodu bariery technologicznej jak i materiałowej, przeważnie latano
aż do zarżnięcia samolotu na amen, nierzadko nabierając niemiecki Flak
i przywożąc bezcenne rozpoznanie. Front przesuwał się czasem tak szybko
że sprawne samoloty po prostu czekały na nowych właścicieli. Z czterech
składało się jeden i szafa gra. Praktyki te były dość powszechne, choć
raczej nie zgłaszane wyższemu dowództwu które niechybnie zabrało by
samolot do NII WWS. Ostatnim Mietkiem z którym mamy do czynienia było
rozwinięcie najlepszego z Gustawów (G-10), czyli Karl. Teoretycznie
nowoczesny i co najmniej równorzędny przeciwnik dla napędzanej tłokowo
konkurencji, w rzeczywistości budowany w warunkach oszczędności strategicznych
materiałów, nękany sabotażem i zazwyczaj z dużymi problemami jakościowymi,
postawiony sam na sam z czterema Mustangami raczej miał niewielkie szanse
na przeżycie, ponadto z resursem pozwalającym w tamtej sytuacji strategicznej
na odbycie kilku lotów bojowych i odstawienie w krzaki jako magazyn
części zamiennych dla jeszcze sprawnych innych maszyn. Ale o ile był
sprawny, w miarę nowy i dobrze złożony (czyli coś jak statystyczny sowiecki
myśliwiec klasy Jak-3 czy La-5FN) to dobry pilot mógł nim narobić sporo
zamieszania. Wszystkie Mietki nie narzekały na zbyt dużą siłę ognia,
zawodne działka MK-108 o praktycznym zasięgu skutecznym około 200m często
wymieniano z powrotem na szybkostrzelne MG 151/20, karabiny maszynowe
MG 17 po Bitwie o Anglię były już bronią bezużyteczną z uwagi na masowe
opancerzanie samolotów. Wieczne problemy z podwoziem zamieniającym lądowanie
w niesprzyjającej pogodzie w horror nie zostały wyeliminowane nigdy,
mimo powiększania rozmiarów kół do rozmiarów tak śmiesznych jak w Bf-109K.
Próbowano wprowadzić podwozie takie jak w Airakobrze, skończyło się
na prototypie. Samolot ogólnie przeszedł całą wojnę jako przeciwnik
z którym każdy musiał się liczyć chcąc wrócić do domu cało, nigdy też
nie został praktycznie zdeklasowany przez nikogo w sposób wyraźny i
powszechny, na pewno jednak z pewnej przewagi serii z początku wojny,
osiągnął poziom tylko równorzędnego przeciwnika. Dla pozbawionej dopływu
nowych pilotów Luftwaffe było to zdecydowanie za mało w sytuacji w której
się znalazła.
|
|
|
Mietek Schlanga podczas tankowania
przed lotem bojowym. Tankowanie obejmowało zarówno mietka jak i pilota.
|
|
Bf-110
Zerstorer był takim samym śmieciem jak każdy inny
zbudowany na siłę i bez rozsądku samolot, gdzie emocje wzięły górę nad
rozumem. Było więcej takich maszyn, był Defiant, Whirlwind, Skua, Dominator,
MiG 3, Nakajima Ki-115, Komet i wiele innych. Ale chyba żaden nie był
na taką skalę i z takim maniakalnym uporem klepany przez tyle lat jak
Bf-110.
Samolot ten nie sprawdził się nigdy i nigdzie,
jedyne sukcesy jakie odniósł to nocne misje myśliwskie które z powodzeniem
mógłby wykonać każdy inny typ samolotu, a i tak po rozpoczęciu lotów
Mosquito polujących na nocne myśliwce nawet tu mietkowi cycek się urwał.
Samolot będący teoretycznie platformą dla rozmaitego uzbrojenia, prosty
i tani w budowie, nie będący jednak w stanie nawet się samemu obronić
przed atakiem dobrego myśliwca. Za duży, za wolny, za mało zwrotny.
A mimo to podstawowy typ dwusilnikowego myśliwca w Luftwaffe, mimo że
w 1944 roku lot dla tej maszyny był już bardzo ryzykowny w przypadku
napotkania nieprzyjaciela innego niż samotna zagubiona Dakota. W naszym
wirtualnym świecie nie wiedzieć czemu samolot ten wywija jak opętany
próbując nam wejść na ogon, a strzelec jeszcze swoim radarowo naprowadzanym
karabinem maszynowym się odgryza. Nie dajcie się nabrać. To śmieć taki
jak TB-3, a po BoB już tylko element krajobrazu którym nie powinno się
przejmować, no chyba że ktoś chce sobie postrzelać.
|
|
Na tym zdjęciu Schwier ze swoimi
mechanikami szuka zagubionych kluczyków do swojego Mietka. |
|
Fi-156
Fantastyczne charakterystyki lotne w połączeniu
z dobrym pilotem czynią ten samolot niemal niemożliwym do trafienia,
podobnie jak Po-2. W grze łatwy cel, w rzeczywistości przyczyna obgryzionych
paznokci i silnej kurwicy u niejednego myśliwca. Bardzo udany samolot,
do niedawna używany w lotnictwie sportowym i łącznikowym gdzieniegdzie
w Europie. W Polsce jeszcze w latach sześćdziesiątych nie był żadną
ciekawostką.
|
|
Apsik zwykł golić się razem ze
swoim samolotem. |
|
G-50
Całkiem przyzwoity samolot myśliwski, szczególnie
w swoich rozwojowych seriach. W warunkach awantury w Hiszpanii i na
początku wojny samolot na miarę, później już całkowicie przestarzały.
Fiacik nigdy nie szalał co prawda na froncie zachodnim, gdzie każdy
Spitfire zmasakrowałby go, ale w walkach na froncie wschodnim u Finów
(którzy nie takimi wynalazkami latali) pojawił się i przez chwilę nawet
był obecny, choć raczej jako rarytas dla spotterów. Jako Freccia (G.50)
miał fatalne uzbrojenie, raczej zwrotny niż szybki, łatwopalny. Ale
w epoce w której powstał nie był zły. Bardzo interesująca wersja rozwojowa
Centauro (G.55), spokojnie konkurencyjna dla Gustava, nie podjęto jednak
produkcji masowej.
|
|
|
Heniek Apsika po pokazowych 4 plecowych
okrążeniach naokoło drzewa.
(Samolot w wersji szkolnej - przystosowany do latania po kręgu.) |
He-111
Samolot w rzeczywistości taki jak TB-3 w naszym
wirtualnym świecie. Prawie niezniszczalny. W grze też dość twardy, choć
łatwopalny. Członek klubu Psów Wojny. W porównaniu z Lancasterem trudno
nazwać go prawdziwym bombowcem, ale pamiętajmy że do czasu BoB świat
i cała ta cholerna wojna to było wszystko inne niż później, i bombardowane
miały być kluczowe punkty o strategicznym znaczeniu mające zmusić wroga
do poddania. Nalot Lancasterów był udany jeśli 30% bomb spadło mniej
niż 2 kilometry od celu. Którym było miasto, a nie jakiś ważny most
czy stacja kolejowa. Wcześniej takie myślenie kosztowałoby kogoś utratę
stanowiska. Heniek był lubiany przez załogi, mimo że nie był nowoczesnym
samolotem, a z czasem był już po prostu przestarzały. Zabierany przez
niego ładunek 2 ton żelastwa dziś nas śmieszy jeśli porównamy to z zabierającym
tyle samo Corsairem, który ponadto był szybszy a po zrzucie mógł jeszcze
komuś wklepać. Ale w 1938 roku to było coś. Na szczęście hitlerowcy
zatrzymali się w rozwoju i kupę naprawdę rewelacyjnych maszyn zatrzymali
w budowie do czasu, gdy było już cokolwiek za późno. I dzięki temu mamy
dziś wiele pożytecznych urządzeń, i nie mówimy po niemiecku. Choć prawdę
mówiąc to ja bym wolał przegrać wojnę i mieć taki socjal i emeryturę
jak oni tam. Nie wiem czemu w grze Heniek próbuje nas rozśmieszać swoimi
MG 17, w rzeczywistości z uwagi na możliwość jak i wyszkolenie większości
załóg- weteranów, samoloty te były dość niebezpieczne w bezpośredniej
bliskości z uwagi na rozmaite typy uzbrojenia obronnego skompletowanego
przez załogi we własnym zakresie. Typowym wariantem było uzbrojenie
w działka MG-FF (bardzo często walające się w spadku po Fokach) montowane
w przedniej lawecie i dolnej gondoli (zwanej wanną lub łóżkiem śmierci)
w kierunku do przodu, co bardzo często strzelcy wykorzystywali w czasie
ataków na statki czy cele naziemne, ponadto w wannie karabin maszynowy
strzelający do tyłu, karabiny boczne w oknach i górny strzelec. Te stanowiska
fabrycznie wyposażano w bezużyteczne MG 15, wymieniane w miarę możliwości
na spadek po wycofanych Bf-109F2 czyli MG 131. Natomiast sterowany zdalnie
karabin maszynowy u nasady ogona był sterowany a nie walił na wprost
jak w Fajnym Bublu, choć co ważniejsze jako bezużyteczny ciężar demontowano
to masowo i na mało którym samolocie w ogóle wożono ten złom (strzelec
miał problem trafić cokolwiek dalej niż 100 metrów w walce ze swojego
stanowiska, a co dopiero taki wynalazek kierowany na oko z odległości
paru metrów; historia podobna do montowanych chwilowo w czasie BoB na
Do-17 w tym samym miejscu miotaczy ognia mających odstraszyć atakujący
z tyłu myśliwiec). Jako samolot nic rewelacyjnego, jako bombowiec- bezużyteczny
w defensywie i nieekonomiczny w ofensywie. Ale przywiózł wielu ludzi
na jednym silniku i bez statecznika nie wiadomo jakim cudem do bazy
w ciągu całej wojny, i dlatego uważam że nie można go po prostu zapisać
jako śmieć. Ciekawa wersja He-111Z, samolot jedyny w swoim rodzaju.
Prawdopodobnie najsilniejszy holownik szybowcowy w historii lotnictwa,
lol.
|
|
Heniek, którym Ralf
rozbił się o zupełnie niewinnie wyglądające drzewo (widoczne za stojącymi
Yoy'kiem, Elwoodem i Mazakiem) |
|
Heniek Doktora zamieniony
na latający polowy lazaret. Samolot wyposażony w rzeźnickie haki i wędzarnię
- przygotowany do inwazji na Wyspy Brytyjskie - lato 1940. |
|
He-162
O, to jest śmieć puree. Klasyka gatunku śmiecia.
Przykład jak można w warunkach katastrofy rozkręcać produkcję high-tech
która pochłonęła materiały i moc wystarczającą do wyprodukowania różnych
innych bardziej pożytecznych rzeczy. Adolf Galland bardzo chętnie przyjął
te samoloty na stan JV44, bo po odstawieniu w krzaki za kiblem spuszczali
tam z nich paliwo i wlewali do Me 262 które miały już sucho a dostaw
nie należało się już spodziewać. W grze lata toto jak opętane, w rzeczywistości
jak za mocno Spatz skręcał to gasł, jak się za mocno rozpędził to się
rozbierał, a jak za bardzo zwolnił to walił się szybciutko do gleby.
Zgodnie z sowiecką modą żaden egzemplarz nie był podobny do następnego.
Coś dla kolekcjonerów: zegary malowane ręcznie. Co dowodzi w jakich
warunkach powstawał samolot, jak był montowany i z jakich materiałów
musiał powstać. Na pewno pomnik techniki w warunkach totalnego burdelu,
i na pewno pomnik marnotrawstwa i megalomanii.
|
|
Schmeisser i jego nowy samolot.
Zdjęcie zrobiono po godzinie od chwili,
w której Schmeiss zaczął rozważać czy wsiąść. |
|
Hs-129
Niegłupi samolot szturmowy, jedyny prawdziwy jaki
Niemcy mieli, przykład wykorzystania zalegających francuskich silników
jakie zostały w spadku po zajęciu Francji i wszechwładzy gen. Udeta
który narobił takiej kaszany że i dziesięciu takich jak Speer by nie
pomogło. W przeciwieństwie do Sturmovika samolot bezpieczny dla pilota,
przystosowany do awaryjnego lądowania które nie musiało obowiązkowo
kończyć się śmiercią lub kalectwem załogi (strzelec w Sturmoviku w czasie
lądowania przymusowego ginął obligatoryjnie, niemal podobnie jak przy
ostrzale przez atakujący myśliwiec gdzie proporcja była niewiele mniejsza).
Stosowany masowo na froncie wschodnim, nie odegrał takiej roli jak Ił-2,
ale było też tych samolotów po prostu za mało. Dobrze opancerzony, szybszy
i o podobnym udźwigu jak Sturmovik, mimo dwóch silników podobno tańszy
w eksploatacji (prawdopodobnie dlatego że silników nie trzeba było wymieniać
po 15 godzinach pracy jak w Ile). Myślę że dobrze odwzorowany w grze,
przynajmniej na ile mogę tak powiedzieć na podstawie tego co o nim przeczytałem.
|
|
|
Przemyślnie zamaskowana na lotnisku
polowym "Ciotka" Gerego. |
|
IAR-80 / 81
Odpowiednik G.50. Przykład jak można było, gdyby
się komuś chciało. Samolot oczywiście przestarzały i zbyt słaby by liczyć
się jako myśliwiec w 1943 roku, ale we wrześniu 1939 roku byłby chyba
w sam raz? A nie byłby to straszny problem patrząc na zakres przeróbek,
tym bardziej że niczego nie ujmując zakładom w Brasov, chłopaki w PZL
na Paluchu też coś tam wiedzieli o budowie samolotów. No ale oni woleli
budować Łosie, żeby Mietki miały się z kim ganiać. O zapasie potencjału
jaki miała w sobie ta konstrukcja świadczy fakt że uzbrojono ten samolot
później w dwa działka MG 151/20 i latało to bez problemów, a napatoczyć
się w celownik nawet takiemu dziadkowi nie radzę.
|
|
|
Tym samolotem mimo
pewnych niewygód Doktor obwoził z wizytą po jednostkach
frontu wschodniego samego Von Greima i Heinricha Himmlera. |
|
Ju-52
Ciotka była rewelacyjnym samolotem komunikacyjnym,
ale na pewno nie transportowcem wojskowym. Żelazna Ania, Karbowana Trumna
itp. epitety dowodzą że samolot ten nie miał żadnych szans w przypadku
napotkania nieprzyjaciela, a jego wytrzymałość i gazetowe właściwości
lotne traciły na znaczeniu wobec delikatnej budowy, nie dającej żadnej
osłony załodze i pasażerom. Doraźne instalowanie w jednostkach płyt
pancernych nie rozwiązywało sprawy, ostrzał cioci przez atakujący myśliwiec
przeważnie kończył się rzeźnią wewnątrz i końcem jazdy.
|
|
|
Samolot starannie
przystosowano do przewozu ważnych osobistości upiększając jego wnętrze
grafiką
i wpuszczając doń nieco więcej światła dziennego. |
|
Ju-87
Najsłynniejszy bombowiec taktyczny, tylko nikt
nie zauważył że się trochę czasy zmieniły. W warunkach przewagi zabójczo
skuteczny przeciw celom punktowym na polu walki. Pozbawiony panującej
w powietrzu eskorty myśliwców samolot ten był praktycznie bezbronny,
choć strzelcy Juhasów byli uznawani za stosunkowo niebezpiecznych z
uwagi na bardzo dobre warunki prowadzenia ostrzału za pomocą lekkich
karabinów maszynowych, co zasadniczo rzutowało na celność. Dlatego na
odległość rozpoznania twarzy strzelca bym się do Juhasa nie zbliżał
jako wróg. Modernizowany w nieskończoność, do granic absurdu, wykonywał
loty bojowe jeszcze w maju 1945 roku, mimo że jego czas przeminął wraz
z inwazją Krety i dawno powinien być zastąpiony nowszym typem. Doraźnie
zastąpił go Focke Wulf 190, którego wersje F i G stały się doskonałym
myśliwcem bombardującym skutecznie opóźniającym postępy sowieckiej ofensywy.
Mam tu na myśli efektywność w funkcji kosztu i możliwości samoobrony
i podjęcia walki myśliwskiej.
|
|
|
Schmeisser i jego juhas - związani
z radziecką ziemią już trzema latami walk. |
|
Ju-88
Jeden z najlepszych jeśli nie najlepszy samolot
tej klasy jaki powstał. Może dlatego Olo potraktował go jako konieczny
dodatek, dając aż jedną wersję w jednym malowaniu. Szybki, zaskakująco
zwrotny jak na swoje gabaryty, stosowany jako wszystko co było akurat
potrzebne i w zasadzie nigdy nie zawiódł. Dwa miliardy osiemset czterdzieści
sześć milionów dwieście osiem tysięcy trzysta pięćdziesiąt jeden wersji
i wariantów uzbrojenia. Doskonała maszyna. Narzędzie wojny.
|
|
Schwier i Ralf odpalający swój
samolot "na pych" |
|
Mc-202
Folgore, następca Saetta. Piękny, klasyczny myśliwiec,
o dobrych osiągach. Budowany od kwietnia 1942 roku. Gdy wszedł do linii
w 1943 roku, zdeklasował porównywane z nim Hurricane i P-40. Było ich
bardzo mało i nie wzięły większego udziału w walkach, z powodu wiecznych
problemów w fabryce (trzeba było nad nimi pracować, nie chciały same
się robić) jak i ogólnego burdelu w organizacji. Mimo silnika i uzbrojenia
od Mietka robionego jako Alfa Romeo, miał jedną zasadniczą wadę. Był
włoski.
|
|
|
Kolejna modernizacja Me-262 przysłana
do testów w naszej jednostce.
Schlange osiągnął na niej w nurkowaniu prędkość światła. |
|
Me-262
Mógłbym dużo, w różnych wzorach i kolorach, ale
posłużę się słowami niezapomnianego człowieka, któremu współczesne lotnictwo
zawdzięcza sporo. Sir Eric Brown powiedział, że Me-262 był najlepszym
samolotem jaki wziął udział w II Wojnie. Ze swojej strony mógłbym to
uzasadniać przez, powiedzmy, 10 minut non-stop, tak sobie z głowy.
W grze samolot jest dziwaczny, rządzi się swoją
własną fizyką, i mam do niego dużo zastrzeżeń. Jedyne co mi się podoba
to start, który wymaga czegoś więcej niż dania 100% gazu jak w większości
innych samolotów. A w każdym samolocie start to jest start, a nie tylko
poczekanie na schowanie kółek (że o lądowaniu nie wspomnę, lol)
|
|
|
Ein Reich - Ein Volk - w przerwach
pomiędzy lotami samoloty pułku wykorzystywano do orania pola.
Na tym zdjęciu samolot Mazaka na gospodarstwie stryja. Prusy Wschodnie
1944. |
|
Me-321
Największy szybowiec transportowy zastosowany
operacyjnie. Nie tak pancerny jak w naszym wirtualnym świecie, zaatakowany
jeśli przewoził żołnierzy, zmieniał się w wannę krwi. Łatwopalny, szmaciany.
Niezwykle kłopotliwy w użytkowaniu.
|
|
Me-323
Upierdliwość wersji szybowcowej Giganta wobec
olbrzymich korzyści w transporcie jakie dawała jego pojemność i udźwig
na bezkresach Rosji wymusiła budowę wersji silnikowej, która samodzielnie
byłaby w stanie się przemieszczać, a co najważniejsze nie blokowałaby
połowy lotniska na parę godzin po wylądowaniu. Tak powstał najbardziej
wydajny i ekonomiczny (wbrew pozorom) samolot transportowy II Wojny
Światowej. Oczywiście także największy. W grze jest prawie niezniszczalny
a zbliżenie się na mniej niż sto kilometrów przez wroga grozi klapsem
ostrzegawczym w twarz. W rzeczywistości jak większość olbrzymów, tak
i ten był niemal bezbronny. Podobnie jak jego protoplasta, miał szmaciane
pokrycie, był łatwopalny a serie z atakujących myśliwców przelatywały
przez jego opasłe wnętrze na wylot zabijając lub niszcząc wszystko po
drodze. Samoloty te były całkowicie zdane na pomoc eskorty myśliwskiej,
jeśli tej zabrakło albo nie starczyło (pisałem kiedyś o tym) to była
smutna godzina dla Gigantów. Giganci tańczą...
|
|
Me-410 (w grze nazwany 210, bo
węgierskie 410 dalej nazywano po staremu)
To czym miał być Bf-110, a czym stał się (i to
po długich bólach) dopiero Me-410, a i tak za mało i za późno. Wypuszczony
bez opieki między bombowce nieprzyjaciela był zabójczy, zaatakowany
przez myśliwce potrafił się bronić i często udawało mu się uciec. Najlepszy
myśliwiec dwusilnikowy budowany za przeproszeniem seryjnie (trzeba by
do ich całkowitej liczby dodać co najmniej zero, to może bym się nie
śmiał z Wąsika). Oczywiście nie dorastał do pięt Mosquito czy He-219,
ale był jaki był i nie można było go olać bo mogło się zrobić nieprzyjemnie.
Wydaje mi się, że dość poprawnie odwzorowany w grze.
|
|
Fw-189
Rama, popularny samolot rozpoznawczy, bardzo lotny
i zwrotny. O jego jakości i możliwościach świadczy fakt że mimo wyprodukowania
śladowej ilości pojedyncze egzemplarze przetrwały w linii do samego
końca wojny. Myślę że mniej palny niż w grze, silniki chłodzone powietrzem
gasną a nie palą się tak łatwo. Pilot jeśli jeszcze żyje to odetnie
dopływ paliwa w zagrożone miejsce.
|
|
|
Schlange i jego Foka
w wersji kabrio. Zwraca uwagę schowek na gorzołę. |
|
Fw-190
Samolot myśliwski który dał Luftwaffe drugi oddech.
Król niskich i średnich wysokości, "ten który wklepał Spitfire".
Bijący na głowę Mietka na pułapach poniżej 5000m. To jak lata w naszym
wirtualnym świecie to dla mnie śmiech na sali i nie będę tego komentował.
Siła ognia i sposób traktowania bombowców nadała mu u aliantów przydomek
"rzeźnickiej ptaszyny" . Bardzo dobry i bardzo groźny samolot
myśliwski, w rękach dobrego pilota narzędzie zniszczenia. Typowe narzędzie
wojny. Samolot nie był tak pancerny jak w grze, choć gwiazdowy silnik
na pewno mógł znieść więcej ciosów niż chłodzony cieczą delikatny Mietek.
Potencjał jaki miał w sobie ten samolot uzewnętrznił się w milionie
wersji i przeróbek, a także dał podstawy pod stworzenie doskonałej długiej
Dory, początkowo nieosiągalnej dla aliantów. Długa Dora była co najmniej
równorzędnym odpowiednikiem Tempestów i Spitów XIV, mimo problemów sprzętowych
i jakościowych od 1944 roku. Wspomnę może jeszcze że Dora należała u
kufajmanów do najchętniej używanych samolotów zdobycznych, co zaowocowało
kilkoma przypadkami walk tych samolotów przeciwko sobie podczas operacji
Berlińskiej. Nie wiem tylko czemu w grze z kabiny Foki jedyne co mogę
dostrzec to czy jest dzień czy noc na zewnątrz.
|
|
Zdjęcie samolotu Mazaka
po wygraniu zakładu o to, kto więcej wykręci w nurkowaniu. |
|
Ta-152
Samolot którego jeszcze nie ma, ma być gdy pojawi
się patch. Znając Olega będzie rozwijał 600 km/h w nurkowaniu, po czym
odpadną mu znaki niemieckie i pojawią się gwiazdy i przejdzie na stronę
przeciwnika jako trojan z silnikiem odrzutowym i rakietami R-33. O samolocie
tym ze swojej strony mogę powiedzieć tyle, że alianccy piloci mieli
oficjalny rozkaz nie zbliżania się do lotnisk odrzutowców (gdzie vulch
był nagminny) jeśli w powietrzu patrolowały Ta-152. Samolotów tych było
zbyt mało by miały mieć jakiekolwiek znaczenie dla losów wojny, niemniej
te które były i broniły wyznaczonych stref siały śmierć i zniszczenie
wśród młodych farmerów którzy pognali swe Mustangi zbyt daleko. Obiektywnie
trzeba jednak dodać, że maszyny gnębił sabotaż i problemy techniczne,
w postaci częstych pożarów których nie wyjaśniono do końca wojny. Większość
strat tych samolotów była właśnie spowodowana pożarami.
|
|
|
|