Moje jedynie słuszne poglądy na wszystko:
Cz. II Samoloty niemieckie.

Droga ku wojnie. Apsik i Schmeisser w kabinie trenażera Ju88. Wiosna 1939.

Ar-196

Mały samolocik rozpoznawczy i łącznikowy, żadna rewelacja, hydroplan wywodzący się z bardzo miłego w lataniu sportowym Ar-96 (którego różne mutacje i wersje rozwojowe latają do dziś). Doraźnie uzbrojony w dwa lekkie karabiny maszynowe pilota i jeden dla strzelca oraz lekkie bomby w ilości symbolicznej. Niektóre egzemplarze uzbrajano w dwie "dwudziesteczki", co potrafiło głęboko rozczarować niejednego amatora tanich uciech. Powszechny na przełomie lat `30-`40, stopniowo wypierany przez nowocześniejsze konstrukcje. Standardowy samolot pokładowy floty niemieckiej (nawodnej) dopóki jeszcze istniała taka flota, czyli do zatopienia Scharnhorsta. Samolot ten nie wytrzymał pędu techniki jaki nadał wybuch wojny i błyskawicznie stał się przestarzałym, nie będąc żadnym przeciwnikiem dla atakującego myśliwca 
poza I-5.Trochę ciekawostka, bo to jeden z naprawdę nielicznych klasycznych hydroplanów na europejskim TDW.
Podczas familiaryzacji z samolotem Doktor lata na lince.

Samolot Josifa, pozostawiony przez roztargnienie w czasie lotu po piwo. Przypadkowa jednostka farmerów w obawie przed jego samoczynnym odlotem pilnowała go do jesieni 1946 roku.
Bf-109
Przewodniczący kluby Psów Wojny. Mietek to podstawowy myśliwiec Luftwaffe z uporem maniaka klepany w ilości masowej do ostatnich tchnień wiecznej Rzeszy. Samolot dziwny. Z jednej strony nie jest żadną tajemnicą że zwycięstwo tej konstrukcji w konkursie na myśliwiec Luftwaffe było owocem układów przy zielonym stoliku, że samolot ten początkowo specjalnie się niczym nie wyróżniał rozwijając się równolegle ze Spitfire, a od wersji G był już tylko zwykłym samolotem myśliwskim. A Luftwaffe po `43 roku nie stać było na zwykłe samoloty. Z drugiej strony był jednym z najliczniej produkowanych samolotów myśliwskich w historii, osierocił i owdowił nierozsądną wręcz liczbę ludzi, właśnie na nim latali najlepsi pracownicy Ponurego. Samolot ten był naprawdę bardzo groźnym myśliwcem od początku wojny aż do przełomu pod Kurskiem, stopniowo jednak czas bezlitośnie obnażył słabości i wady konstrukcji projektowanej w innej epoce i dla innej wojny. Stąd moim zdaniem i nie tylko moim samolot ten liczył się do wersji F, która była szczytowym osiągnięciem jego rozwoju, a potem zaczęła się już papranina mająca na celu na siłę utrzymać tę konstrukcję w pierwszej linii. Naturalnym sukcesorem tej konstrukcji miał być Fw-190, ale problemy z dostarczeniem odpowiedniej ilości tych maszyn jak i z samą ich produkcją i poprawkami niejako wymusiły kontynuację serii Bf-109. Maszyny wersji D były raczej ciekawostką i mało znanym epizodem okresu kampanii przeciw Polsce, generalnie niebo nad Europą jeszcze po Bitwie o Anglię należało do Emili i kilkudziesięciu Spitfire pilotowanych przez Polaków.

Mietek Schmeissera po lądowaniu w stanie nietrzeźwym podczas obchodów awansu Hermanna Goringa.

Samoloty szybkie, zwrotne, o dużej sekundowej sile ognia i oczywiście symbolicznym zasięgu. Uzbrojenie dziwaczne: niezawodne i nieskuteczne w skali konfliktu dwa MG 17 zasypujące przeciwnika ołowiem przez dwa dni, uzupełnione dwoma nielubianymi i kapryśnymi działkami szwajcarskiego Oerlikona robionymi na przedwojennej jeszcze licencji jako MG-FF, ze sekundowym zapasem czterech pocisków na krzyż w bębnie, o zabójczej sile niszczącej w razie wpakowania komuś serii. Maszyny bardzo solidne: Emil wytrzymywał spokojnie 100 motogodzin do remontu bez specjalnych ekscesów. Zwiastunem nowej epoki w budowie samolotów myśliwskich i ukoronowaniem rozwoju tej maszyny miał być Friedrich. Mimo niewielkiej siły ognia w naszej wirtualnej rzeczywistości na HyperLobby, w rzeczywistości był to najlepszy i najbardziej lubiany przez pilotów myśliwiec ze stajni Bayerische Flugzeugwerke AG. Krótka lektura statystyk dowodzi że był też najbardziej wydajnym modelem, mającym także wpływ na przyspieszenie prac nad rozwojem Spitfire IX, czyli najlepszego ze swoich wrogów. Łączył w sobie echa zwrotności myśliwców z epoki Blitzkrieg z szybkością samolotów nadchodzącej nowej ery lotnictwa. Kolejny samolot tej serii, Gustav, był śmieciem i choć niedościgłą konstrukcją dla sowietów, budził postrach raczej u pilotów Luftwaffe niż u swoich przeciwników. Na tym typie zginęło najwięcej pilotów w wypadkach. Problemów z kapryśnym silnikiem i wiecznie cieknącą instalacją olejową, doprowadzającą wielokrotnie do zatarcia silnika, nie udało się rozwiązać do końca produkcji. Cieknący olej chlapiący na rozgrzany do kilkuset stopni silnik był wielokrotnie przyczyną pożarów, których nie można było ugasić i nierzadko wraz z samolotem tracono bezcennego pilota. M.in. Hans Joachim Marseille, największy pilot myśliwski wszechczasów moim zdaniem, zginął właśnie w ten sposób. Gustav był wredny, paskudny w korkociągu i niezbyt zwrotny, a na dodatek był zawodny. Wieczne problemy z delikatnym podwoziem i fatalna widoczność do tyłu (jak zresztą wszędzie dookoła) kosztowały życie wielu pilotów którzy nie zdążyli się jeszcze dobrze nauczyć latania na wojnie. Wersje ze specjalnie skonstruowaną dla nich sprężarką zamiast MW50 oznaczano AS (nie wiem czemu w Sturmoviku w ASie można było włączać WEP i nie pytajcie mnie) i były to bardzo groźne maszyny o ile się nie zepsuły, ale stopień ich komplikacji w połączeniu z problemami niemieckiej bombardowanej gospodarki nie pozwoliły nigdy na wprowadzenie ich do produkcji na skalę masową; były to zawsze serie niejako dodatkowe. Żywotność tych samolotów liczono w godzinach, jeśli walki były ciężkie i piloci wyciskali z samolotów wszystko co dało się wycisnąć; silniki przeważnie nie nadawały się do remontu, zresztą coraz częściej nie było co remontować bo wymagałoby to uprzedniej ekshumacji. Co najważniejsze, samoloty te dotknięte były nieznaną dotąd na tak dużą skalę chorobą, czyli sabotażem. Wielkoseryjna produkcja w rozrzuconych wskutek bombardowań zakładach uniemożliwiła utrzymanie jakości na wymaganym poziomie. Dochodziło do tego że nie wszystkie elementy pochodzące od różnych kooperantów były ze sobą zamienne, co było dotąd nie do pomyślenia. Jakość spadała do końca wojny i nigdy nie udało się nawet zatrzymać tego spadku na jakimś rozsądnym poziomie.
Pokazowe parkowanie z automatyczną wysiadką za wykorzystaniem metody  Newtona w wykonaniu Geronimo.

Samoloty te mogły być konkurencyjne jeszcze na froncie wschodnim, ale nad Zachodnią Europą piloci Luftwaffe zdani byli raczej na swoje umiejętności niż na przewagę techniczną sprzętu. Ciekawostką jest fakt że w maszynach latających na froncie wschodnim na skalę masową demontowano dodatkowe instalacje wspomagające silnik, takie jak np. MW-50 czy GM-1, ponieważ zazwyczaj nie były one potrzebne i tylko ważyły sporo. O tym jak badziewny był Bf-109G świadczy doskonale fakt, że był to najliczniej wykorzystywany bojowo samolot niemiecki w siłach sowieckiego lotnictwa. Sowieci lubowali się w samolotach losowych, tj. takich gdzie wszystko zależało od szczęścia. Z powodu bariery technologicznej jak i materiałowej, przeważnie latano aż do zarżnięcia samolotu na amen, nierzadko nabierając niemiecki Flak i przywożąc bezcenne rozpoznanie. Front przesuwał się czasem tak szybko że sprawne samoloty po prostu czekały na nowych właścicieli. Z czterech składało się jeden i szafa gra. Praktyki te były dość powszechne, choć raczej nie zgłaszane wyższemu dowództwu które niechybnie zabrało by samolot do NII WWS. Ostatnim Mietkiem z którym mamy do czynienia było rozwinięcie najlepszego z Gustawów (G-10), czyli Karl. Teoretycznie nowoczesny i co najmniej równorzędny przeciwnik dla napędzanej tłokowo konkurencji, w rzeczywistości budowany w warunkach oszczędności strategicznych materiałów, nękany sabotażem i zazwyczaj z dużymi problemami jakościowymi, postawiony sam na sam z czterema Mustangami raczej miał niewielkie szanse na przeżycie, ponadto z resursem pozwalającym w tamtej sytuacji strategicznej na odbycie kilku lotów bojowych i odstawienie w krzaki jako magazyn części zamiennych dla jeszcze sprawnych innych maszyn. Ale o ile był sprawny, w miarę nowy i dobrze złożony (czyli coś jak statystyczny sowiecki myśliwiec klasy Jak-3 czy La-5FN) to dobry pilot mógł nim narobić sporo zamieszania. Wszystkie Mietki nie narzekały na zbyt dużą siłę ognia, zawodne działka MK-108 o praktycznym zasięgu skutecznym około 200m często wymieniano z powrotem na szybkostrzelne MG 151/20, karabiny maszynowe MG 17 po Bitwie o Anglię były już bronią bezużyteczną z uwagi na masowe opancerzanie samolotów. Wieczne problemy z podwoziem zamieniającym lądowanie w niesprzyjającej pogodzie w horror nie zostały wyeliminowane nigdy, mimo powiększania rozmiarów kół do rozmiarów tak śmiesznych jak w Bf-109K. Próbowano wprowadzić podwozie takie jak w Airakobrze, skończyło się na prototypie. Samolot ogólnie przeszedł całą wojnę jako przeciwnik z którym każdy musiał się liczyć chcąc wrócić do domu cało, nigdy też nie został praktycznie zdeklasowany przez nikogo w sposób wyraźny i powszechny, na pewno jednak z pewnej przewagi serii z początku wojny, osiągnął poziom tylko równorzędnego przeciwnika. Dla pozbawionej dopływu nowych pilotów Luftwaffe było to zdecydowanie za mało w sytuacji w której się znalazła.


Mietek Schlanga podczas tankowania przed lotem bojowym. Tankowanie obejmowało zarówno mietka jak i pilota.

Bf-110

Zerstorer był takim samym śmieciem jak każdy inny zbudowany na siłę i bez rozsądku samolot, gdzie emocje wzięły górę nad rozumem. Było więcej takich maszyn, był Defiant, Whirlwind, Skua, Dominator, MiG 3, Nakajima Ki-115, Komet i wiele innych. Ale chyba żaden nie był na taką skalę i z takim maniakalnym uporem klepany przez tyle lat jak Bf-110.

Samolot ten nie sprawdził się nigdy i nigdzie, jedyne sukcesy jakie odniósł to nocne misje myśliwskie które z powodzeniem mógłby wykonać każdy inny typ samolotu, a i tak po rozpoczęciu lotów Mosquito polujących na nocne myśliwce nawet tu mietkowi cycek się urwał. Samolot będący teoretycznie platformą dla rozmaitego uzbrojenia, prosty i tani w budowie, nie będący jednak w stanie nawet się samemu obronić przed atakiem dobrego myśliwca. Za duży, za wolny, za mało zwrotny. A mimo to podstawowy typ dwusilnikowego myśliwca w Luftwaffe, mimo że w 1944 roku lot dla tej maszyny był już bardzo ryzykowny w przypadku napotkania nieprzyjaciela innego niż samotna zagubiona Dakota. W naszym wirtualnym świecie nie wiedzieć czemu samolot ten wywija jak opętany próbując nam wejść na ogon, a strzelec jeszcze swoim radarowo naprowadzanym karabinem maszynowym się odgryza. Nie dajcie się nabrać. To śmieć taki jak TB-3, a po BoB już tylko element krajobrazu którym nie powinno się przejmować, no chyba że ktoś chce sobie postrzelać.

Na tym zdjęciu Schwier ze swoimi mechanikami szuka zagubionych kluczyków do swojego Mietka.

Fi-156

Fantastyczne charakterystyki lotne w połączeniu z dobrym pilotem czynią ten samolot niemal niemożliwym do trafienia, podobnie jak Po-2. W grze łatwy cel, w rzeczywistości przyczyna obgryzionych paznokci i silnej kurwicy u niejednego myśliwca. Bardzo udany samolot, do niedawna używany w lotnictwie sportowym i łącznikowym gdzieniegdzie w Europie. W Polsce jeszcze w latach sześćdziesiątych nie był żadną ciekawostką.

Apsik zwykł golić się razem ze swoim samolotem.

G-50

Całkiem przyzwoity samolot myśliwski, szczególnie w swoich rozwojowych seriach. W warunkach awantury w Hiszpanii i na początku wojny samolot na miarę, później już całkowicie przestarzały. Fiacik nigdy nie szalał co prawda na froncie zachodnim, gdzie każdy Spitfire zmasakrowałby go, ale w walkach na froncie wschodnim u Finów (którzy nie takimi wynalazkami latali) pojawił się i przez chwilę nawet był obecny, choć raczej jako rarytas dla spotterów. Jako Freccia (G.50) miał fatalne uzbrojenie, raczej zwrotny niż szybki, łatwopalny. Ale w epoce w której powstał nie był zły. Bardzo interesująca wersja rozwojowa Centauro (G.55), spokojnie konkurencyjna dla Gustava, nie podjęto jednak produkcji masowej.


Heniek Apsika po pokazowych 4 plecowych okrążeniach naokoło drzewa. 
(Samolot w wersji szkolnej - przystosowany do latania po kręgu.)

He-111

Samolot w rzeczywistości taki jak TB-3 w naszym wirtualnym świecie. Prawie niezniszczalny. W grze też dość twardy, choć łatwopalny. Członek klubu Psów Wojny. W porównaniu z Lancasterem trudno nazwać go prawdziwym bombowcem, ale pamiętajmy że do czasu BoB świat i cała ta cholerna wojna to było wszystko inne niż później, i bombardowane miały być kluczowe punkty o strategicznym znaczeniu mające zmusić wroga do poddania. Nalot Lancasterów był udany jeśli 30% bomb spadło mniej niż 2 kilometry od celu. Którym było miasto, a nie jakiś ważny most czy stacja kolejowa. Wcześniej takie myślenie kosztowałoby kogoś utratę stanowiska. Heniek był lubiany przez załogi, mimo że nie był nowoczesnym samolotem, a z czasem był już po prostu przestarzały. Zabierany przez niego ładunek 2 ton żelastwa dziś nas śmieszy jeśli porównamy to z zabierającym tyle samo Corsairem, który ponadto był szybszy a po zrzucie mógł jeszcze komuś wklepać. Ale w 1938 roku to było coś. Na szczęście hitlerowcy zatrzymali się w rozwoju i kupę naprawdę rewelacyjnych maszyn zatrzymali w budowie do czasu, gdy było już cokolwiek za późno. I dzięki temu mamy dziś wiele pożytecznych urządzeń, i nie mówimy po niemiecku. Choć prawdę mówiąc to ja bym wolał przegrać wojnę i mieć taki socjal i emeryturę jak oni tam. Nie wiem czemu w grze Heniek próbuje nas rozśmieszać swoimi MG 17, w rzeczywistości z uwagi na możliwość jak i wyszkolenie większości załóg- weteranów, samoloty te były dość niebezpieczne w bezpośredniej bliskości z uwagi na rozmaite typy uzbrojenia obronnego skompletowanego przez załogi we własnym zakresie. Typowym wariantem było uzbrojenie w działka MG-FF (bardzo często walające się w spadku po Fokach) montowane w przedniej lawecie i dolnej gondoli (zwanej wanną lub łóżkiem śmierci) w kierunku do przodu, co bardzo często strzelcy wykorzystywali w czasie ataków na statki czy cele naziemne, ponadto w wannie karabin maszynowy strzelający do tyłu, karabiny boczne w oknach i górny strzelec. Te stanowiska fabrycznie wyposażano w bezużyteczne MG 15, wymieniane w miarę możliwości na spadek po wycofanych Bf-109F2 czyli MG 131. Natomiast sterowany zdalnie karabin maszynowy u nasady ogona był sterowany a nie walił na wprost jak w Fajnym Bublu, choć co ważniejsze jako bezużyteczny ciężar demontowano to masowo i na mało którym samolocie w ogóle wożono ten złom (strzelec miał problem trafić cokolwiek dalej niż 100 metrów w walce ze swojego stanowiska, a co dopiero taki wynalazek kierowany na oko z odległości paru metrów; historia podobna do montowanych chwilowo w czasie BoB na Do-17 w tym samym miejscu miotaczy ognia mających odstraszyć atakujący z tyłu myśliwiec). Jako samolot nic rewelacyjnego, jako bombowiec- bezużyteczny w defensywie i nieekonomiczny w ofensywie. Ale przywiózł wielu ludzi na jednym silniku i bez statecznika nie wiadomo jakim cudem do bazy w ciągu całej wojny, i dlatego uważam że nie można go po prostu zapisać jako śmieć. Ciekawa wersja He-111Z, samolot jedyny w swoim rodzaju. Prawdopodobnie najsilniejszy holownik szybowcowy w historii lotnictwa, lol.

Heniek, którym Ralf rozbił się o zupełnie niewinnie wyglądające drzewo (widoczne za stojącymi Yoy'kiem, Elwoodem i Mazakiem)
Heniek Doktora zamieniony na latający polowy lazaret. Samolot wyposażony w rzeźnickie haki i wędzarnię 
- przygotowany do inwazji na Wyspy Brytyjskie - lato 1940.

He-162

O, to jest śmieć puree. Klasyka gatunku śmiecia. Przykład jak można w warunkach katastrofy rozkręcać produkcję high-tech która pochłonęła materiały i moc wystarczającą do wyprodukowania różnych innych bardziej pożytecznych rzeczy. Adolf Galland bardzo chętnie przyjął te samoloty na stan JV44, bo po odstawieniu w krzaki za kiblem spuszczali tam z nich paliwo i wlewali do Me 262 które miały już sucho a dostaw nie należało się już spodziewać. W grze lata toto jak opętane, w rzeczywistości jak za mocno Spatz skręcał to gasł, jak się za mocno rozpędził to się rozbierał, a jak za bardzo zwolnił to walił się szybciutko do gleby. Zgodnie z sowiecką modą żaden egzemplarz nie był podobny do następnego. Coś dla kolekcjonerów: zegary malowane ręcznie. Co dowodzi w jakich warunkach powstawał samolot, jak był montowany i z jakich materiałów musiał powstać. Na pewno pomnik techniki w warunkach totalnego burdelu, i na pewno pomnik marnotrawstwa i megalomanii.

Schmeisser i jego nowy samolot. Zdjęcie zrobiono po godzinie od chwili, 
w której Schmeiss zaczął rozważać czy wsiąść.

Hs-129

Niegłupi samolot szturmowy, jedyny prawdziwy jaki Niemcy mieli, przykład wykorzystania zalegających francuskich silników jakie zostały w spadku po zajęciu Francji i wszechwładzy gen. Udeta który narobił takiej kaszany że i dziesięciu takich jak Speer by nie pomogło. W przeciwieństwie do Sturmovika samolot bezpieczny dla pilota, przystosowany do awaryjnego lądowania które nie musiało obowiązkowo kończyć się śmiercią lub kalectwem załogi (strzelec w Sturmoviku w czasie lądowania przymusowego ginął obligatoryjnie, niemal podobnie jak przy ostrzale przez atakujący myśliwiec gdzie proporcja była niewiele mniejsza). Stosowany masowo na froncie wschodnim, nie odegrał takiej roli jak Ił-2, ale było też tych samolotów po prostu za mało. Dobrze opancerzony, szybszy i o podobnym udźwigu jak Sturmovik, mimo dwóch silników podobno tańszy w eksploatacji (prawdopodobnie dlatego że silników nie trzeba było wymieniać po 15 godzinach pracy jak w Ile). Myślę że dobrze odwzorowany w grze, przynajmniej na ile mogę tak powiedzieć na podstawie tego co o nim przeczytałem.


Przemyślnie zamaskowana na lotnisku polowym "Ciotka" Gerego.

IAR-80 / 81

Odpowiednik G.50. Przykład jak można było, gdyby się komuś chciało. Samolot oczywiście przestarzały i zbyt słaby by liczyć się jako myśliwiec w 1943 roku, ale we wrześniu 1939 roku byłby chyba w sam raz? A nie byłby to straszny problem patrząc na zakres przeróbek, tym bardziej że niczego nie ujmując zakładom w Brasov, chłopaki w PZL na Paluchu też coś tam wiedzieli o budowie samolotów. No ale oni woleli budować Łosie, żeby Mietki miały się z kim ganiać. O zapasie potencjału jaki miała w sobie ta konstrukcja świadczy fakt że uzbrojono ten samolot później w dwa działka MG 151/20 i latało to bez problemów, a napatoczyć się w celownik nawet takiemu dziadkowi nie radzę.


Tym samolotem mimo pewnych niewygód Doktor obwoził z wizytą po jednostkach 
frontu wschodniego samego Von Greima i Heinricha Himmlera.

Ju-52

Ciotka była rewelacyjnym samolotem komunikacyjnym, ale na pewno nie transportowcem wojskowym. Żelazna Ania, Karbowana Trumna itp. epitety dowodzą że samolot ten nie miał żadnych szans w przypadku napotkania nieprzyjaciela, a jego wytrzymałość i gazetowe właściwości lotne traciły na znaczeniu wobec delikatnej budowy, nie dającej żadnej osłony załodze i pasażerom. Doraźne instalowanie w jednostkach płyt pancernych nie rozwiązywało sprawy, ostrzał cioci przez atakujący myśliwiec przeważnie kończył się rzeźnią wewnątrz i końcem jazdy.


Samolot starannie przystosowano do przewozu ważnych osobistości upiększając jego wnętrze grafiką
i wpuszczając doń nieco więcej światła dziennego.

Ju-87

Najsłynniejszy bombowiec taktyczny, tylko nikt nie zauważył że się trochę czasy zmieniły. W warunkach przewagi zabójczo skuteczny przeciw celom punktowym na polu walki. Pozbawiony panującej w powietrzu eskorty myśliwców samolot ten był praktycznie bezbronny, choć strzelcy Juhasów byli uznawani za stosunkowo niebezpiecznych z uwagi na bardzo dobre warunki prowadzenia ostrzału za pomocą lekkich karabinów maszynowych, co zasadniczo rzutowało na celność. Dlatego na odległość rozpoznania twarzy strzelca bym się do Juhasa nie zbliżał jako wróg. Modernizowany w nieskończoność, do granic absurdu, wykonywał loty bojowe jeszcze w maju 1945 roku, mimo że jego czas przeminął wraz z inwazją Krety i dawno powinien być zastąpiony nowszym typem. Doraźnie zastąpił go Focke Wulf 190, którego wersje F i G stały się doskonałym myśliwcem bombardującym skutecznie opóźniającym postępy sowieckiej ofensywy. Mam tu na myśli efektywność w funkcji kosztu i możliwości samoobrony i podjęcia walki myśliwskiej.


Schmeisser i jego juhas - związani z radziecką ziemią już trzema latami walk.

Ju-88

Jeden z najlepszych jeśli nie najlepszy samolot tej klasy jaki powstał. Może dlatego Olo potraktował go jako konieczny dodatek, dając aż jedną wersję w jednym malowaniu. Szybki, zaskakująco zwrotny jak na swoje gabaryty, stosowany jako wszystko co było akurat potrzebne i w zasadzie nigdy nie zawiódł. Dwa miliardy osiemset czterdzieści sześć milionów dwieście osiem tysięcy trzysta pięćdziesiąt jeden wersji i wariantów uzbrojenia. Doskonała maszyna. Narzędzie wojny.

Schwier i Ralf odpalający swój samolot "na pych"

Mc-202

Folgore, następca Saetta. Piękny, klasyczny myśliwiec, o dobrych osiągach. Budowany od kwietnia 1942 roku. Gdy wszedł do linii w 1943 roku, zdeklasował porównywane z nim Hurricane i P-40. Było ich bardzo mało i nie wzięły większego udziału w walkach, z powodu wiecznych problemów w fabryce (trzeba było nad nimi pracować, nie chciały same się robić) jak i ogólnego burdelu w organizacji. Mimo silnika i uzbrojenia od Mietka robionego jako Alfa Romeo, miał jedną zasadniczą wadę. Był włoski.


Kolejna modernizacja Me-262 przysłana do testów w naszej jednostce. 
Schlange osiągnął na niej w nurkowaniu prędkość światła.

Me-262

Mógłbym dużo, w różnych wzorach i kolorach, ale posłużę się słowami niezapomnianego człowieka, któremu współczesne lotnictwo zawdzięcza sporo. Sir Eric Brown powiedział, że Me-262 był najlepszym samolotem jaki wziął udział w II Wojnie. Ze swojej strony mógłbym to uzasadniać przez, powiedzmy, 10 minut non-stop, tak sobie z głowy.

W grze samolot jest dziwaczny, rządzi się swoją własną fizyką, i mam do niego dużo zastrzeżeń. Jedyne co mi się podoba to start, który wymaga czegoś więcej niż dania 100% gazu jak w większości innych samolotów. A w każdym samolocie start to jest start, a nie tylko poczekanie na schowanie kółek (że o lądowaniu nie wspomnę, lol)


Ein Reich - Ein Volk - w przerwach pomiędzy lotami samoloty pułku wykorzystywano do orania pola.  
Na tym zdjęciu samolot Mazaka na gospodarstwie stryja. Prusy Wschodnie 1944.

Me-321

Największy szybowiec transportowy zastosowany operacyjnie. Nie tak pancerny jak w naszym wirtualnym świecie, zaatakowany jeśli przewoził żołnierzy, zmieniał się w wannę krwi. Łatwopalny, szmaciany. Niezwykle kłopotliwy w użytkowaniu.


Me-323

Upierdliwość wersji szybowcowej Giganta wobec olbrzymich korzyści w transporcie jakie dawała jego pojemność i udźwig na bezkresach Rosji wymusiła budowę wersji silnikowej, która samodzielnie byłaby w stanie się przemieszczać, a co najważniejsze nie blokowałaby połowy lotniska na parę godzin po wylądowaniu. Tak powstał najbardziej wydajny i ekonomiczny (wbrew pozorom) samolot transportowy II Wojny Światowej. Oczywiście także największy. W grze jest prawie niezniszczalny a zbliżenie się na mniej niż sto kilometrów przez wroga grozi klapsem ostrzegawczym w twarz. W rzeczywistości jak większość olbrzymów, tak i ten był niemal bezbronny. Podobnie jak jego protoplasta, miał szmaciane pokrycie, był łatwopalny a serie z atakujących myśliwców przelatywały przez jego opasłe wnętrze na wylot zabijając lub niszcząc wszystko po drodze. Samoloty te były całkowicie zdane na pomoc eskorty myśliwskiej, jeśli tej zabrakło albo nie starczyło (pisałem kiedyś o tym) to była smutna godzina dla Gigantów. Giganci tańczą...


Me-410 (w grze nazwany 210, bo węgierskie 410 dalej nazywano po staremu)

To czym miał być Bf-110, a czym stał się (i to po długich bólach) dopiero Me-410, a i tak za mało i za późno. Wypuszczony bez opieki między bombowce nieprzyjaciela był zabójczy, zaatakowany przez myśliwce potrafił się bronić i często udawało mu się uciec. Najlepszy myśliwiec dwusilnikowy budowany za przeproszeniem seryjnie (trzeba by do ich całkowitej liczby dodać co najmniej zero, to może bym się nie śmiał z Wąsika). Oczywiście nie dorastał do pięt Mosquito czy He-219, ale był jaki był i nie można było go olać bo mogło się zrobić nieprzyjemnie. Wydaje mi się, że dość poprawnie odwzorowany w grze.


Fw-189

Rama, popularny samolot rozpoznawczy, bardzo lotny i zwrotny. O jego jakości i możliwościach świadczy fakt że mimo wyprodukowania śladowej ilości pojedyncze egzemplarze przetrwały w linii do samego końca wojny. Myślę że mniej palny niż w grze, silniki chłodzone powietrzem gasną a nie palą się tak łatwo. Pilot jeśli jeszcze żyje to odetnie dopływ paliwa w zagrożone miejsce.


Schlange i jego Foka w wersji kabrio. Zwraca uwagę schowek na gorzołę.

Fw-190

Samolot myśliwski który dał Luftwaffe drugi oddech. Król niskich i średnich wysokości, "ten który wklepał Spitfire". Bijący na głowę Mietka na pułapach poniżej 5000m. To jak lata w naszym wirtualnym świecie to dla mnie śmiech na sali i nie będę tego komentował. Siła ognia i sposób traktowania bombowców nadała mu u aliantów przydomek "rzeźnickiej ptaszyny" . Bardzo dobry i bardzo groźny samolot myśliwski, w rękach dobrego pilota narzędzie zniszczenia. Typowe narzędzie wojny. Samolot nie był tak pancerny jak w grze, choć gwiazdowy silnik na pewno mógł znieść więcej ciosów niż chłodzony cieczą delikatny Mietek. Potencjał jaki miał w sobie ten samolot uzewnętrznił się w milionie wersji i przeróbek, a także dał podstawy pod stworzenie doskonałej długiej Dory, początkowo nieosiągalnej dla aliantów. Długa Dora była co najmniej równorzędnym odpowiednikiem Tempestów i Spitów XIV, mimo problemów sprzętowych i jakościowych od 1944 roku. Wspomnę może jeszcze że Dora należała u kufajmanów do najchętniej używanych samolotów zdobycznych, co zaowocowało kilkoma przypadkami walk tych samolotów przeciwko sobie podczas operacji Berlińskiej. Nie wiem tylko czemu w grze z kabiny Foki jedyne co mogę dostrzec to czy jest dzień czy noc na zewnątrz.

Zdjęcie samolotu Mazaka po wygraniu zakładu o to, kto więcej wykręci w nurkowaniu.

Ta-152

Samolot którego jeszcze nie ma, ma być gdy pojawi się patch. Znając Olega będzie rozwijał 600 km/h w nurkowaniu, po czym odpadną mu znaki niemieckie i pojawią się gwiazdy i przejdzie na stronę przeciwnika jako trojan z silnikiem odrzutowym i rakietami R-33. O samolocie tym ze swojej strony mogę powiedzieć tyle, że alianccy piloci mieli oficjalny rozkaz nie zbliżania się do lotnisk odrzutowców (gdzie vulch był nagminny) jeśli w powietrzu patrolowały Ta-152. Samolotów tych było zbyt mało by miały mieć jakiekolwiek znaczenie dla losów wojny, niemniej te które były i broniły wyznaczonych stref siały śmierć i zniszczenie wśród młodych farmerów którzy pognali swe Mustangi zbyt daleko. Obiektywnie trzeba jednak dodać, że maszyny gnębił sabotaż i problemy techniczne, w postaci częstych pożarów których nie wyjaśniono do końca wojny. Większość strat tych samolotów była właśnie spowodowana pożarami.